czwartek, 19 września 2019

5

Psychol krążył po pokoju. Wyglądał na takiego, z którym nie warto nawet dyskutować. Typowy bezmózgowy mięśniak.
-Więc tak żeby spłacić swój dług-zaczął-po pierwsze wyśpiewcie nam ładnie miejsce pobytu tych 4 skurwysynów a wy-Shane spojrzał na mnie i na zakrwawioną Maię wzrokiem pełnym drwiny-będziecie naszymi dziwkami, będziecie robić to co nam się podoba i spełniać każdą naszą zachciankę , musicie wypełniać każde nasze polecenie jeśli nie-Kiwnął głową do jednego ze stojących tam chłopaków.Ten wystraszony, wyjął broń zza paska spodni i wycelował prosto w stojącą i trzęsącą się ze strachu brunetke-Skończycie jak ona.
-Maia!-usłyszałam strzał i krzyk, ciało bezbronnej dziewczyny upadło na ziemię
Nie mogłam się ruszyć , nie mogłam nic zrobić , odebrało mi zmysły , czułam się jakby świat się zatrzymał. Łzy coraz bardziej ciekły po moim policzku , ostatnim co widziałam, był "ten wystraszony" klęczący nad zakrwawionym ciałem dziewczyny. Potem zrobiło mi się ciemno przed oczami. Kiedy odzyskałam przytomność, Maia jeszcze przez chwilę leżała w tym samym miejscu. Zabrali ją potem. Pozostała tylko wielka kałuża krwi. Wszystko stało się tak szybko.  Kiedy chciałam do niej podejść Luke chwycił mnie i zacisnął swoje umięśnione ręce w okół mojej talii . Obrazy w mojej głowie nie dawały mi spokoju , gorzkie łzy płynęły po moich policzkach . Będziecie naszymi dziwkami, skończycie jak ona, strzał . Byłam świadkiem śmierci bezbronnej dziewczyny.
- Dlaczego to zrobiłeś ?!– wrzasnęłam -Co siostra Olivera i my ci zrobiliśmy!?
Mój wzrok powędrował na jego sylwetkę , podszedł do Shane'a.
- Bo mogę. To była moja umowa , moje zasady, i ja mogę je złamać – warknął wstając z fotela za biurkiem .
- Ale nie musiałeś jej zabijać ! – warknęłam podchodząc bliżej  prawie stykaliśmy się twarzami.
- Ostra, lubię takie. Ale co ty sobie kurwa myślisz ? Że możesz mi tu podskakiwać , jesteś nikim. Zrozum to w końcu- Harper wymierzył mi mocny cios z pięści prosto w twarz.
Zachwiałam się na nogach, na co brunet zareagował szybko i popchnął mnie na ziemię. Kopali mnie i bili, a ja tak się go bałam że nawet nie ruszyłam palcem aby się obronić. Shane zadawał mi kolejne ciosy.Luke trzymał mi głowę.
- Prze..przestań proszę..zabijesz mnie– jęknęłam dławiąc się własnymi łzami i krwią.
Ich szef błyskawicznie obdarzył mnie swoim spojrzeniem , jego ręka zamarła w bezruchu tuż nad moim brzuchem.
- Niby dlaczego miałbym to zrobić suko ? – krzyknął.
Jego oczy były ciemne  , zimne i straszne , stawiał wrażenie  twardego i nieustraszonego. Może jednak gdzieś tam w środku ma uczucia , może się zlituje.
- Ja .. nie chcę umierać– odparłam pewniej próbując wyswobodzić się z uścisku blondyna.
-Puść ją Luke. – Shane wydał komendę a chłopak błyskawicznie zabrał ręce z mojego ciała.
Upadłam na ziemię, nie miałam siły by wstać, moje zmysły nie do końca doszły do siebie .
- I myślisz , że co , że twój ckliwy tekst mnie ujął ? W takim razie źle myślisz- splunął kopiąc mnie ostatni raz w brzuch . Wydałam z siebie jęk , kuląc się na ziemi .
-Błagam przestań..zrobię wszystko- szlochałam.
Tyran bo jak go inaczej nazwać podszedł do mnie i pociągnął mnie za ramie stawiając na ziemi .
- Wszystko...-przygryzł wargi-Niech będzie tym razem odpuszczę , co nie oznacza, że będziesz miała  ulgę mała suko-powiedział.
Popchnął mnie z powrotem na ziemię.
-Nigdy więcej nie waż się podnosić na mnie głosu..bo skończysz tak samo jak ta mała dziwka , wszyscy tak skończycie ! Luke zabierz ją stąd i zawołaj Ansela– w ostatnim zdaniu zwrócił się do chłopaka który mnie trzymał.
- Jasne-chłopak poderwał mnie na nogi i ciągnął za ramię po ziemi . Posłusznie wlekłam swoje ciało po zimnej podłodze bałam się co by mi zrobił gdybym próbowała się sprzeciwić. Zaciągnął mnie do sali w której byłam niedawno i zostawił. 
-Nawet nie próbuj się stąd ruszać- warknął niebieskooki i opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami. Zostałam sama, sama ze swoimi problemami , sama ze swoim strachem. Co zamierzają mi zrobić ? Mam tak wiele  pytań a na żadne nie mam odpowiedzi . Moje życie nie było idealne a z dnia na dzień miało stać się piekłem? Usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać, prawdopodobnie było koło wieczora , bo jasne promyki słońca wpadały do pomieszczenia przez dziurę w drzwiach.Słońce zachodziło byłam tego pewna. W pewnym momencie zauważyłam, że na podłodze obok łóżka coś połyskuję. Otarłam łzy i podeszłam bliżej ,,Tego czegoś" , był to średniej wielkości odłamek szkła, dosyć ostry. Może to właśnie był znak, żeby powrócić do dawnego uzależnienia , żeby dać sobie i umysłowi ukojenie, to był jedyny sposób który mi kiedyś pomagał, w czasie wyprowadzek. Tylko to zdołało mi pomóc… Teraz też może tak być. Przyłożyłam ostry kawałek szkła do skóry nadgarstka , pierwsze cięcie było bolesne i głębokie, następne dawały ukojenie i pomagały zapomnieć, to nic że byłam we krwi, to nic że mogłam umrzeć, nie mam dla kogo żyć , jestem nikim . Ostatnie nacięcie nie było jak poprzednie, włożyłam w nie cały ból , całe cierpienie, było mocne i głębokie , bolało. Jęknęłam kiedy spostrzegłam że kawałek szkła zostawiłam w swojej skórze , cięcie było za głębokie żebym wyciągnęła go paznokciami , ból był nie do zniesienia , położyłam się na łóżku i czułam że coś jest nie tak, ręka pulsowała a obraz się rozmazywał, w pewnej chwili nie czułam nic…A przed oczami miałam ciemność…
Po jakimś czasie otworzyłam oczy, nie byłem już w tym samym miejscu. Byłam w nie znanym  mi pokoju .
- Obudziłaś się nareszcie , to dobrze mogę w końcu pożądnie opatrzyć twoje rany na twarzy, strasznie się kręciłaś jak spałaś – przedemną pojawiła się drobna blondynka z wodą utlenioną i wacikami w rękach .
- Spałam ? –zapytałam zdezorientowana podnosząc się do pozycji siedzącej.
- To znaczy.. straciłaś przytomność , Shane trochę cię poturbował, tak w ogóle jestem Dove– na jej słowa jak na zawołanie wszystkie miejsca które spotkały się z pięściami i stopami Harpera  zaczęły boleć i piec. Skrzywiłam się ,kiedy dziewczyna przejechała jednym z wacików po moim policzku.
- Jestem Laura-wydusiłam
- Tak wiem-odparła-Teraz się nie ruszaj i nie odzywaj , będzie piekło – zaśmiała się.
Starannie oczyściła moją twarz z krwi i polała wodą utlenioną zranione miejsca , co cholernie bolało .
- Już po wszystkim, następnym razem uważaj ze słowami , on się szybko denerwuję – odparła wyrzucając waciki do kosza.
- Tak zauważyłam ,będę pamiętać – mimowolnie się uśmiechnęłam. Ta dziewczyna miała w sobie tyle pozytywnej energii , w ogóle tutaj nie pasowała.
- Także ten, odpocznij…- powiedziała po czym zniknęła za drzwiami.
Wykończona położyłam się na łóżku, myśli nie dawały mi spokoju, jak mogłam dopuścić do tego żeby zginęła Maia? Żeby musiała cierpieć przez Olivera. Byłam świadkiem zabójstwa mojej przyjaciółki.. Harper chyba miał rację, jestem nikim, sam stworzyłam sobie piekło.
Drzwi otworzyły się. Ku mojemu zdziwieniu weszła przez nie Carrie. Myślałam że nie żyje. Chyba tracę rozum. Dove też się nią zajęła bo była czysta i miała pełno plastrów na twarzy, dostrzegłam szwy na jej ręce. Drzwi zatrzasnęły się. Dziewczyna podbiegła do mnie i wtuliła się we mnie.
-Tu jest strasznie Lau- powiedziała wybuchając nieopanowanym płaczem.
-Cichutko-powiedziałam-Nie bój się wyjdziemy stąd zobaczysz-pogłaskałam ją po głowie.
-Tu jest taki miły chłopak. Chyba ma na imię Ansel-Rozmawiałam z nim.
-Co zrobiłaś?-spytałam-Trzymaj się od nich z daleka kretynko.
-Boje się że Shane będzie kazał nas gwałcić-powiedziała patrząc mi w oczy..przez moje ciało przeszedł dreszcz-Oby padło na Ansela, miał mnie zatłuc ale tego nie zrobił przetrzymują go tutaj.
-Przecież on jest bratem tego ich szefa-powiedziałam.
-Wiem ale nie rodzonym-powiedziała-Ansel powiedział mi że jego ojciec jest z matką Shane'a
-Poznałaś już Dove?-spytałam.
-Tak-odpowiedziała-Mam wrażenie że ona totalnie tu nie pasuje. Kim ona właściwie jest? I dlaczego nam pomaga ?
-Nie wiem-pokręciłam głową. Ale wiem jedno. Teb dupek miał rację mamy tutaj piekło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo