czwartek, 19 września 2019

6

Wpatrywaliśmy się w zachodzące nad oceanem słońce. Nie potrafię powiedzieć co wtedy czułem. Laura była nieobecna myślami. Przyglądała się bliznom na nadgarstku. Z jednej strony współczułem jej , z drugiej nie chciało mi się w to wierzyć. Czy ona naprawdę to przeżyła? Czy może jest chorą psychicznie wariatką,  która uciekła z psychiatryka ,  nie miała prawa jazdy i dlatego rozwaliła skradzione auto? Patrzyłem na nią i widziałem że chce mnie o coś zapytać.
- Nie wierzysz mi prawda?- wydusiła z siebie po chwili.
-Sam nie wiem-odpowiedziałem- To nie tak że ci nie wierzę. Po prostu to wszystko jest jakieś... dziwne. Dlaczego oni mieliby robić ci takie rzeczy ?
- Bo to była banda psycholi.
- Była ? - zdziwiłem się - To co się z nimi stało?
- Złapali mnie bo byłam dziewczyną tego debila - pokręciła głową, jakby sama w to nie do końca wierzyła- Może myśleli że jego to ruszy i się ujawni.
- To kim on niby jest?-zapytałem zdezorientowany.
- Serio jesteś taki niekumaty?- uśmiechnęła się z niedowierzaniem- Miał długi za narkotyki. Nie widziałam się z nim zbyt często bo mnie olewał, to dlatego się nie zorientowałam.
- Dlaczego go nie rzuciłaś ?
- Bo byłam głupia. Myślałam że się ogarnie.
- Kobiety- westchnąłem, co wy widzicie w takich palantach ?
- Nie wiem , mają coś co Cię przyciąga-odpowiedziała-ale tylko jeżeli chodzi o seks. Do życia się nie nadają. Chcesz zapalić?
-Już o to pytałaś-spytałem wyciągając telefon w celu sprawdzenia godziny. Zaczęło robić się coraz ciemniej.
-Myślałam że może zmieniłeś zdanie.
-Nie skaczę z kwiatka na kwiatek.
-Dobra odpowiedź-przyznała zaciągając się-Moje ciało jeszcze się w pełni nie zregenerowało. Czuję ból w mięśniach.
- To normalne po takim wypadku.
- A ty co ? Lekarz - zaśmiała się. Nic się nie odezwałem- Bez kitu.
- Jak myślisz skąd wiedziałem jak Cię opatrzyć? Serio jesteś taka tępa?-odgryzłem się. Laura tylko się uśmiechnęła-Noc będzie spokojna.
-Tja-przeciągnęła wypuszczając dym-Wtedy też taka była.

Ciężkie powieki spoczywały na moich policzkach, chciałam je otworzyć ale wydawały się być zbyt ciężkie. Obrazy w mojej głowie nie dawały mi spokoju. Krzyk mojej przyjaciółki obił się o ściany mojego umysłu, a zakrwawione bezbronne ciało Mai upadło z hukiem na ziemię. Wszystko działo się tak szybko nie mogłam nic zrobić, byłam bezradna, to mnie przerosło, jestem zbyt słaba.

-Długo już tak leży ? - usłyszałam łagodny nieznany mi kobiecy głos.

- Nie mam pojęcia i mnie to w żadnym stopniu nie obchodzi, siedzę tu bo muszę, coś chciałaś Dove?-zimny, wredny męski głos rozniósł się w odpowiedzi po pomieszczeniu. Rozpoznałam go to był Luke.

- Po prostu szłam do siebie i myślałam że pogadamy,długi ranek, mam całe ręce we krwi,Shane trochę poturbował Laurę wiesz tą nową ,musiałam ją opatrzyć, tak właściwie to nie może cię nikt zastąpić ?-Luke wydawał się być zawiedziony.

-Hmm... myślę że zmuszę do tego Ansela-zaśmiał się jak mniemam i wyszedł. Nie miałam siły nawet ruszyć palcem byłam tak pobita. Zastanawiałam się czy ktoś w ogóle zauważył że zniknęłam.

-Wysłałeś sms'a Luke, czego chcesz ?!

- Ansel wpadł do środka i warknął na co zadrżałam.

- Musisz na mnie warczeć ?-splunął.

- Musisz mi rozkazywać pedale?-powiedział tym samym tonem co blondyn.

- Jak mnie kurwa nazwałeś dupku?Z resztą gówno mnie to obchodzi,masz tu siedzieć i czekać aż się obudzi!-wrzasnął.

- Ha ha ha jasne, a co będę z tego miał?-spytał.

- Jako pierwszy ją przelecisz- na samą myśl się wzdrygnęłam-Rozprawiczmy cię w końcu.

Shane mówiąc, że będziemy ich dziwkami chyba nie żartował. Każde ich polecenia, każda zachcianka, ma być spełniona, bo wtedy stanie nam się krzywda. I w tym momencie zaczyna się piekło kochanie...

-Idź w cholerę zostanę!-wrzasnął. Luke tylko walnął, po chwili słyszałam jak tupot jego butów z czasem się oddala.Wyszedł. Czyli zostaliśmy sami. Z jednej strony bardzo chciałam zobaczyć kim jest owy Ansel. Z drugiej strony bałam się tego chłopka, bałam się jego zamiarów wobec mnie.Cholera, nie mam nic do stracenia. Wysiliłam swoje zmysły aby otworzyć oczy . Powieki powoli się otworzyły, blask południowego słońca przez chwilę oślepił moje oczy.

-Czyli przespałam cały dzień-szepnęłam do siebie podnosząc się do pozycji siedzącej, strasznie bolała mnie głowa.

-Nareszcie, jeszcze chwila a bym cię tu zostawił na pastwę losu-warknął.

Odwróciłam głowę w jego stronę, beztrosko siedział na krześle, jego intensywnie brązowe oczy patrzyły na mnie spokojnym wzrokiem.

-Masz-powiedział podkładając mi kanapkę z serem pod nos-Jedz-Postanowiłam być posłuszna.

-Co z Carrie?

-Z kim ?- zapytał zdziwiony, że odważyłam się zadać mu pytanie.

-Z moją przyjaciółką. Błagam powiedz mi , wczoraj ten dupek ją odemnie zabrał.

-Ty naprawdę jesteś jebnięta-powiedział-Myślisz że możesz zadawać mi pytania?-zgrywał twardziela. Wiedziałam jednak że ma dobre serce.

-Błagam. Przecież nie chcesz tego robić. Chwilę mi się przyglądał.

-Niech będzie- Szef kazał ją zamknąć,  daleko od Ciebie. Trochę ją poturbował. Dla niego to przyjemność. Jak nie ogarniesz języka za ciebie też się weźmie.

-Dlaczego?-spytałam.Brunet podniósł się, po jego powiekach spłynęły łzy. Wybiegł z pokoju. Po kilku minutach czułam się już lepiej, głowa mnie nie bolała a zmysły wróciły do normy, chodź może nie do końca. Po tym jak Ansel wyszedł z tego pokoju czułam się dziwnie.Bałam się.Może fizycznie wszystko ze mną było dobrze lecz psychicznie czułam się wykończona ,śmierć Mai. Pobicie. Potrzebuję silnego leku na uspokojenie i szklanki wody. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju, puska totalna pustka. No to czas pozwiedzać. Nie byłam pewna czy można mi wyjść, no ale raz się żyję. Korytarz był pełen drzwi i ani jednego dźwięku, nie wiedziałam gdzie iść więc po prostu wybrałam pierwsze lepsze i podeszłam do nich . Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi. Moim oczom ukazała się przyciemniona sypialnia. Na wielkim łóżku spał jakiś mięśniak.Usłyszałam za sobą jakieś szmery i przegryzłam mocno wargę, aby stłumić chęć krzyku. Jak mogłam coś takiego zrobić? Zachowałam się jak dziecko i miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Słysząc za sobą jeszcze głośniejszy hałas, instynktownie spojrzałam za siebie. W oddali zobaczyłam blondyna, który z wściekłością zatrzasnął za sobą drzwi i spojrzał w moją stronę, jego oczy cisnęły w moją stronę złowrogie błyskawice. Nie czekając zbyt długo, rzuciłam się do ucieczki. Biegnąc, tak szybko jak pozwalały mi na to moje nogi, w głowie przewijałam różne scenariusze, które pomogłyby mi uciec z tego miejsca, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Gdy w oddali dostrzegłam drzwi, dopadło mnie zmęczenie. Nie miałam ochoty przyglądać się chłopakowi, więc tylko szybko obejrzałam się przez ramię i od razu tego pożałowałam, biegł za mną jak opętany. Wydałam z siebie głośne westchnięcie, bo powoli zaczęłam wątpić w to, czy mi się uda. Serce waliło mi jak szalone, a nieprzyjemne dreszcze pojawiły się na moim ciele. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, rzuciłam się w stronę drzwi i zaczęłam ciągnąć za klamkę, jednak ona nie ustępowała, kiedy miałam zamiar wyciągnąć moje roztrzęsione dłonie w stronę kluczy, które były powieszone na ścianie, ktoś popchnął mnie dociskając moje ciało do zimnej ściany. Odruchowo wstrzymałam oddech, bo była strasznie zimna.
-Pożałujesz, że w ogóle o tym pomyślałaś - powiedział Luke niskim głosem, pochylając się nad moim uchem. Otworzyłam usta, desperacko łapiąc kolejne porcje powietrza. Jego oczy przebiegły po moim ciele, a na ustach zagościł chytry uśmiech. Wzdrygnęłam się, za każdym razem, gdy widzę jego uśmiech w mojej głowie nie pojawia się nic, oprócz złych rzeczy.

-Pomyślałam o wyjściu ze swojego pokoju-powiedziałam z trudem przybierając obojętny wyraz twarzy. Sekundę później, moje ciało oderwało się od lodowatej ściany, tylko po to, by potem uderzyć w nią ze zdwojoną siłą.Gdy tylko moje ciało zderzyło się ze ścianą, wszystko prysło.

-Naprawdę nie powinnaś tego mówić - syknął, bardziej zdenerwowany moimi słowami.

-Nie powinnam robić wielu rzeczy, ale mimo wszystko dalej je robię-powiedziałam, jakbym nie przejmowała się wybuchem złości blondyna. Uśmiechałam się do niego cały czas, naprawdę nie wiedziałam, co w ten sposób chcę osiągnąć. Być może chciałam udowodnić, że nie jestem taka, za jaką wszyscy mnie mają.
-Zamknij się w końcu albo ten dzień źle się dla ciebie skończy! - warknął przyciskając mnie jeszcze bardziej. Jego oczy w ciągu jednej sekundy pociemniały, a ja zdusiłam swój odruch wrzaśnięcia. Chyba nigdy nikogo tak bardzo nie zdenerwowałam, tak jak jego w tym momencie. Ale mimo wszystko należało mu się, bo on jest pieprzonym dupkiem, który widzi tylko siebie.
-Nie obchodzi mnie, to co teraz do mnie mówisz-ostre warknięcie z mojej strony, oznaczało, że bardzo coś mi się nie podobało. Zamknęłam na chwilę oczy, starając się ignorować ból, który czułam w klatce piersiowej, podczas, gdy on jeszcze bardziej dociskał mnie do ściany. Nie sądzę, że robił to celowo, tylko przez złość. Wiem o co mu chodzi, on ma po prostu problemy ze samym sobą. To nie jest coś, co mnie zadowala.

-Albo jest się prawdziwym albo wcale-wysyczałam, akcentując każde słowo. Sekundę później Luke zacisnął zęby, po jego wyrazie twarzy, łatwo można było stwierdzić, że cały gotuje się ze złości. Warknął przez zęby, ale nie odezwał się ani słowem. Czułam, że jest na granicy wytrzymałości i zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś może zainstalować mi przycisk "zamknij się" zanim następnym razem powiem, coś czego potem będę żałować. Nie czekając ani chwili dłużej blondyn gwałtownie złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w stronę drewnianych drzwi. Moje oczy rozszerzyły się, a usta uformowały się do krzyku. Czułam się jak bezbronne dziecko. Nie zależnie jak bardzo się wyrywałam, on nie rozluźniał uścisku. Nie mogłam uciec, byłam uwięziona. Witamy w piekle! To było wszystko, o czym pomyślałam, kiedy otworzył drzwi i wciągnął mnie do pokoju. Rzucił mną o ziemię, zaskomlałam cicho kiedy moje drobne ciało zderzyło się z twardą drewnianą podłogą. Desperacko szukałam uwolnienia od niego, na czworaka próbowałam przedostać się do drugiej części pokoju.
- Wybierasz się gdzieś ? -warknął lodowatym głosem.
Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, po chwili poczułam jak chłopak cięgnie mnie za włosy do tyłu. Tak bardzo bolało.
- Błagam zostaw mnie...- wyjęczałam.Jego głośny śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu.
-Nie kochanie , nie będę taki jak ty- warknął po czym pociągnął moje ciało do góry-Wiedz że tutaj zaczyna się twoje piekło-wyszeptał do mojego ucha popychając mnie na łóżko.
Pisnęłam przerażona kiedy jego ciało znalazło się tuż nad moim, czułam jego oddech na moim policzku.Moje zaciśnięte powieki ,tamowały płacz przerażenia , nie miałam pojęcia co mam zrobić , za to doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co mnie czeka...
- No to się zabawimy-mruknął a jego usta znalazły się na mojej szyi, gryzł i szczypał jej skórę co sprawiało mi ogromny ból , a strach w moim ciele się nasilał. Próbowałam go odepchnąć ale to tylko pogorszyło sprawę , unieruchomił moje ręce tuż nad moją głową. Nie miałam jak się obronić, moje ręce i nogi były zablokowane, byłam bez silna, łzy pociekły po moim policzku.
- Im mniej będziesz przeszkadzać tym lepiej dla ciebie-warknął.
Zdarł moje dole części ubrania i słyszałam jak odpina pasek swoich spodni. Boże za co to ? Czym ja tak bardzo ci zawiniłam ? Moje szlochanie było słychać w całym pokoju, tak bardzo się bałam.
- To co kochanie , zaczynamy..
- Nie proszę.. nie rób mi tego..- szlochałam.
- Zamknij się suko..-warknął.
W jednej chwili całe moje życie legło w gruzach, czułam się nikim, czułam się śmieciem, zrobił mi coś co kobiecie mógł zrobić najgorszego. Zgwałcił...Czułam jak się we mnie porusza, czułam jego niskie warknięcia, to wszystko tak mnie obrzydzało. Okropny rozdzierający mnie ból..po za tym nie czułam nic...Byłam nikim....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo