czwartek, 19 września 2019

3

Zacznijmy od tego, że Carrie zaginęła-widziałem po niej że słowa ledwo wyszły jej z ust, siedziałem na krześle , wpatrując się w nią leżącą na łóżku i przykrytą kocem. Jej wzrok był nieobecny. Wpatrywała się w sufit , zamiast we mnie. Miałem wrażenie że ona zwyczajnie nie chcę na mnie patrzeć, że za bardzo się boi. Muszę przyznać że jest dziwną dziewczyną. Kilka minut temu wszystko było w porządku, żartowała i jadła ze mną naleśniki patrząc jak gram na PlayStation. Teraz cóż.. nie było z nią najlepiej.
-Możesz przestać jeśli chcesz-powiedziałem-Nie musisz mi tego opowiadać jeżeli nie jesteś gotowa.
-Nie Ross...-przeciągnęła-Pora wyrzucić z siebie demony przeszłości-wbiła we mnie swój wzrok.
-Okej-uśmiechnąłem się, Laura znów zaczęła wpatrywać się w ścianę-Daj spokój, ja chce ci tylko pomóc.
-A potrafisz cofnąć czas?-zapytała, widząc moje zakłopotanie na twarzy po chwili dodała-No właśnie. A więc raz jeszcze, zacznijmy od tego że Carrie zaginęła. Moja najlepsza przyjaciółka. Moja bratnia dusza, jedyna osoba z którą dogadywałam się jak z nikim innym. Kochałam ją jak siostrę, a ona mnie. Nikt nigdy nie był mi taki bliski. Nawet mój chłopak Oliver. Obudziłam się około 10. Zdziwił mnie fakt, że kiedy włączyłam internet w swoim telefonie, nie zobaczyłam żadnej wiadomości o treści "wstawaj frajerko". Pomyślałam że może Carrie ma dziś dużo pracy. Postanowiłam więc że pójdę do 96 Shades. To club, albo pub jak kto woli który prowadził mój były już chłopak. Carrie,Dylan i Cody pomagają im po szkole. Ja się do tego nie paliłam,nie mam z resztą czasu na głupoty. Pracuje w księgarni , łączę pasję z pracą. Idąc tam zastanawiałam się czy blondynka jest w pracy. Martwiłam się. Nie odbierała telefonu.Po kilku minutach dojechałam na miejsce.Po drodze zastanawiałam się nad przemową mojego chłopaka. Dzień wcześniej urządził mi małą awanturę bo kolejny raz nie chciałam się kochać. Nie potrafił zrozumieć tego że nie byłam na to gotowa.
-Oliver pierdolony idioto gdzie są kieliszki do shootów?!-wrzasnęła Maia przewracając wszystko na ladzie.
-Boże musisz tak bluźnić?-spytałam.
-Laura!-krzyknęła, ciesząc się na mój widok, po czym podeszła do mnie i cmoknęła mnie w policzek.
-Oliver!-krzyknęła znów-Pieprzony idiota...-Nie dostaliśmy odpowiedzi więc poszłśmy na zaplecze.Chłopak siedział na obrotowym krześle bawiąc się telefonem.
-Pewnie-wrzasnęła Maia uderzając Olivera w głowę-Ja jeżdżę na mopie od rana a ty się opierdalasz!-chłopak nawet nie zareagował-Oliver no co tak siedzisz pomóż mi jestem sama na dole bo Dylan,Carrie i Cody,pojechali po towar!-nawrzeszczała na niego.-Do wieczora kilka godzin.
-Spokojnie już idę mała-powiedział i potargał ją po głowie uśmiechając się głupawo.
-Perfekcyjne rodzeństwo-zaśmiałam się i tym razem to ja dostałam po łbie.
-Faceci..Wiesz co?-spytała Maia przyciskając Olivera do ściany.-Gdybyś nie był moim bratem..nie żył byś!Moich włosów się nie dotyka pajacu i nie mów do mnie mała kretynie!-wrzasnęła puszczając go i poprawiając włosy.
-Skarbie-Oliver zaczął delikatnie dotykać mojej koszulki.
-Co tym razem?-spytałam.
-Kroi się dzisiaj niezła imprezka pomożesz mi ogarnąć?-spytał-Możesz zaprosić znajomych z uczelni. Chociaż nie wiem czy ktoś kto studiuje pisarstwo lubi imprezować-Oliver jak to Oliver. Zaczął się śmiać. Nie podobało mi się to. Czy on myśli że ludzie którzy kochają czytać i studiują pisarstwo nie mają własnego życia i przyjaźnią się tylko z książkami? Mimo to uległam
-No dobrze. Zgadzam się-powiedziałam i dostałem za to buziaka w policzek.Zeszliśmy do clubu.Czekaliśmy chwilę na Olivera, który poszedł wreszcie po te kieliszki. Oczywiście ich nie znalazł. Kiedy wrócił Maia zaczęła "rozkazy".
- Na początek powycieraj stoliki i powiedz mi gdzie są kieliszki do shotów,bo mam wszystko tylko nie to,cały club przeszukałam -rzuciła szmatkę w kierunku mojego chłopaka.
- Kieliszki do shotów powinny stać w zmywarce nr.3 na zapleczu,sprawdzałaś?-zapytałam wycierając pierwszy stolik.
-Nie bo on.. - Już zaczęła podnosić głos kiedy jej przerwałam.
-To może ja pójdę-powiedziałam-Oli...tak swoją drogą seksownie wyglądasz z tą szmatką. Do twarzy ci-zaśmiałam się. Poderwałam się i zaczęłam uciekać chłopak mnie gonił.
-Oliver!-krzyknęła Maia.Chłopak uśmiechnął się do mnie i poszedł do Maii.Znalazłam kieliszki i wróciłam do nich.
-To już setna impreza-powiedziała Maia pomagając mi myć kieliszki-Nie wierzę, że to wszystko zaszło tak daleko, że 96 Shades stał się najlepszym klubem w całym mieście . To całkiem satysfakcjonujące . Pamiętam jak zakładaliśmy ten club, mieliśmy nadzieję ,że rozsławi się na pobliskie dzielnice,tymczasem jesteśmy najlepsi. To wspaniałe uczucie,miedzy innymi dlatego , że sami na to zapracowaliśmy i nadal to robimy,piątka przyjaciół i żadnych pomocników.
-Cieszysz się co?-spytałam.
-Każdy ma swoje zadanie-zaczęła-Ja i Carrie jesteśmy barmankami i kelnerkami , jak ona stoi na barze ja latam z tacką i odwrotnie . Oliver jest szefem tego wszystkiego i czasami pomaga Dylanowi i Codyemu z muzą , nasi "didżeje"-zaśmiała się-Nie, oni naprawdę są dobrzy w tym co robią. Do tego dochodzą jeszcze tancerki i kilka pomocników przy obsłudze klientów. Jeszcze też plusem pracy tutaj jest , wymyślony przez Olivera , strój roboczy , że tak powiem. Naprawdę go lubię czarna skórzana mini , gorset i lity , bardzo dziwkarsko-Uporządkowaliśmy we trójkę wszystko jak trzeba.Kiedy skończyliśmy wrócił Dylan i reszta.
-Siema siema jest towar-rzucił chłopak niosąc skrzynkę z piwem-Rany jak tu czysto!
-Miło że ktoś docenił naszą pracę-powiedziałam.Przytuliłam go na przywitanie. To samo zrobiłam z Dylanem. Rozejrzałam sie dookoła-A gdzie jest moja Carrie ?
- Nie było jej z nami.
-Żartujesz?- Nie pomyślałam wtedy , że jest to początek piekła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo